Od mniej więcej dwóch lat jesteśmy atakowani sprawą tzw. „janosikowego”. Tym pojęciem nazywany jest algorytm wyrównywania różnic w dochodach między tzw. bogatymi i biednymi regionami. Stosownie do zapisów ustawy o dochodach samorządów, dochody te kształtowane są z uwzględnieniem zasady solidaryzmu społecznego.
Skąd więc się bierze wrzawa i niezadowolenie, przede wszystkim Samorządu Mazowsza ? Otóż woj. mazowieckie jako praktycznie jedyne objęte jest obowiązkiem dokonywania wpłat wynikających z przekroczenia progu dochodowego określonego przez 110 % średniej krajowej dochodu liczonego na jednego mieszkańca. Wpłat dokonuje się na fundusz w budżecie państwa, który jest rozdysponowany pomiędzy samorządy o mniejszych dochodach. Od uchwalenia, w 2003 r. „janosikowego”, jedynym płatnikiem netto tej opłaty było Mazowsze, które przez ten czas na fundusz wyrównawczy przekazało prawie 6 mld zł !. Ponieważ wyliczenie opłat odbywa się w oparciu o dochody z przed dwóch lat, stąd też w okresie dobrej koniunktury zasada dobrze się sprawdzała i Samorząd Mazowsza nie protestował, że dochody mu, rok do roku, rosną. W okresie ostatnich kilku lat, gdy kryzys ekonomiczny dotknął też naszą gospodarkę, ta metoda obliczania wysokości wpłat stała się dla województwa mazowieckiego cokolwiek uciążliwa. W tym też czasie rozpętała się kampania zmierzająca do zmiany zasad naliczania części wyrównawczej, a w tym szczególnie zmierzająca do znaczącego obniżenia wpłat woj. mazowieckiego na fundusz wyrównawczy. Kampania ta prowadzona jest przez wszystkie media centralne ulokowane w Warszawie. Jest też „logistycznie” wspierana przez Prezydenta Warszawy i całkiem niemało posłów warszawskich ( kłania się tu stała praktyka wystawiania przez partie do wyborów w okręgach pozawarszawskich na miejscach tzw. biorących, kandydatów z Warszawy). Ta kampania manipulacji i przekłamań, spowodowała, że Trybunał Konstytucyjny nakazał parlamentowi zmianę przepisów bo: „opłata powinna prowadzić do wyrównania dochodów w górę, a prowadzi do spadku dochodów województw płatników poniżej przeciętnych dochodów”. Rozstrzygnięcie Trybunału jest kuriozalne z kilku powodów. Raz – ponieważ wskazuje, że matematyka jest słabą stroną Trybunału i po drugie – znacznie ważniejsze – jest to, że Trybunał zajął się drobnym i w gruncie nieistotnym elementem ustawy o finansowaniu samorządów, a całkowitym milczeniem zbył fakt, że ustawa ta sankcjonuje niesprawiedliwy centralistyczno-warszawski ustrój naszego państwa, w którym to ustroju dochody podatkowe szeroką strugą płyną do Warszawy i do Mazowsza, zaś finanse pozostałych samorządów wojewódzkich są przedmiotem urzędniczych decyzji.
Obecnie trwają przepychanki w Sejmie pod hasłem (cytat z Rzeczpospolitej 20.08.2014 r.) „Jak ulżyć Mazowszu i nie zabrać innym”. Otóż w tym całym zatroskaniu o finanse Mazowsza nikt nie chce zauważyć podstawowej, fundamentalnej przyczyny całego zamieszania z „janosikowym”. Jest nim zapis w ustawie o dochodach jednostek samorządu, że źródłem dochodu własnego województwa jest udział we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) zamieszkałych na obszarze województwa w wysokości 1,6 % oraz udział we wpływach z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) posiadających siedzibę na obszarze województwa w wysokości 14,75 %. Szczególnie istotna jest tu liczba 14,75. W momencie, gdy ustawa została przyjęta, powyższe liczby zostały przez rząd „zoptymalizowane„ pod kątem zapewnienia dobrych dochodów dla Mazowsza. Pozostałe samorządy nie zgłosiły wtedy zastrzeżeń. Po zastosowaniu tej ustawy okazało się, że liczba udziału 14,75 % z CIT-u generuje tak olbrzymie dochody dla województwa mazowieckiego, że trzeba było w 2003 r. wprowadzić do ustawy mechanizm korygujący, zwany właśnie „janosikowym”.
Zwróćmy uwagę co na przestrzeni lat 2000-2014 stało się z naszą gospodarką. W skrócie można powiedzieć, że „centrum życia gospodarczego i finansowego z regionów przeniosło się do Warszawy”. Drobny przykład tego zjawiska. Niekontrolowany rozwój sieci hipermarketów, marketów i sieci dyskontów doskonale „wykończył” lokalną przedsiębiorczość i handel detaliczny. Kiedyś ci przedsiębiorcy płacili podatki w miejscu prowadzenia działalności. Obecnie centrale sieci przeważnie rozliczają się w Warszawie. Inny przykład-„Rzeczpospolita” co pewien czas publikuje listę 2000 największych pod względem przychodów polskich przedsiębiorstw. Co się okazało ? Otóż na tej liście w 2013 r. jest 638 firm z woj. mazowieckiego i tylko 223 firm z woj. śląskiego. Jeszcze bardziej znaczący jest trend wskazujący na dalszą koncentrację. W okresie lat 2007-2013 na liście „2000 największych firm” przybyły 43 firmy na Mazowszu, a w tym samym czasie z tej listy ubyło 22 firmy z woj. śląskiego. Na koniec drobny przykład z Chorzowa. Kiedyś „żywicielka miasta” Huta Batory płaciła podatki w Chorzowie, obecnie jako część Grupy Alchemia płaci podatki w Warszawie !.
W mediach w dalszym ciągu obserwować będziemy obronę przyznanych Warszawie i Mazowszu przywilejów dochodowych, tak jakby liczby 1,6%(PIT) i 14,75%(CIT) były objawionymi „liczbami złotymi”, a nie przypadkowo wskazanymi. Cała zaś dyskusja ogniskować się będzie wokół problemu przekonstruowania mechanizmu korygującego.
Generalny wniosek płynący z przedstawionej analizy brzmi następująco: Należy odrzucić dotychczasowy ustrój samorządu regionalnego sprowadzający się budowania bogatego „Księstwa Warszawskiego” i dzielenia ochłapów pomiędzy pozostałe regiony. Należy jak najszybciej przejść do nowego etapu budowy samorządnych regionów rozwijających się w oparciu o własne wypracowane dochody. NIE MOŻE BYĆ W DALSZYM CIĄGU UTRZYMYWANA ZASADA, ŻE BOGATE WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE OTRZYMUJE OCHŁAP (51,8 MLN ZŁ W 2013 R.) ZE STOŁU WARSZAWSKIEGO, JAKO EFEKT „JANOSIKOWEGO” I W DOCHODACH LICZONYCH NA JEDNEGO MIESZKAŃCA ZNAJDUJE SIĘ NA KOŃCU STAWKI WSZYSTKICH WOJEWÓDZTW !
Comments are closed.